Po tym jak zabrakło mi muliny (znaczy ona gdzieś jest w domu) utknęłam z robótką i ciężko było do niej wrócić.
Coś tam niby podziobałam kończąc pasemko, ale kalendarza adwentowego maleńko przybyło
jednak widzę światełko, hehhe nawet na fotce uchwyciłam, więc kiedyś może zobaczymy gotowca:)
SAL jednak zobowiązuje, więc żeby nie ośmieszyć się za bardzo tak mizernymi efektami wyhaftowałam bombki, które powędrowały na kartkę
Haftowałam na kanwie DMC rustico ze złotą nitką resztkami wiekowej muliny i muliną metaliczną DMC
Nawet nie wiecie ile zrobiłam fotek, żeby widać było owo błyszczenie kanwy, błyszczenie muliny, żeby w ogóle zdjęcia jakieś były w te szarobure dni, i żeby ta mulina ciemnoczerwona nie była pomarańczową, a ciemnomalinowa nie była różową:(
Pozdrawiam w ten cieplutki, deszczowy dzień.
(Jakże cudnie w parku, żółto, czerwono, rudo ... Cudo)